Indonezja cz.I

Dżakarta / Surabaya / Banyuwangi / Gilimanuk


Ach tak… podróże, wakacje, błękit oceanu, drinki… wszyscy Ci, którzy tak wyobrażają sobie odległe, egzotyczne wakacje mogą odetchnąć. Nic z tego. Nie tak żyją zwykli Indonezyjczycy poza folderem reklamowym z Bali. Przygotowując się do wyjazdu usłyszałam od znajomego, że Dżakarta jest najbrzydszym miastem świata, i lepiej żebym nie traciła czasu siedząc w tym zabetonowanym miejscu. Nie myślałam jednak, że Surabaya będzie aż tak blisko moich wyobrażeń o stolicy Indonezji. Po 32h podróży wylądowałyśmy w mieście w którym nie ma absolutnie nic do zobaczenia, żadnego skrawka zieleni który uratuje zmęczone oczy przed obrazem strasznego rozkładu miasta. Pół dnia spędziłyśmy klucząc po zaułkach, aż poddałyśmy się zupełnie – wsiadłyśmy do taksówki i poprosiłyśmy kierowcę, aby zabrał nas do miejsca gdzie wypoczywają mieszkańcy miasta – bez względu na cenę i odległość. Pan uprzejmie zaznaczył, że w okolicy 30km nie ma nic, ale zna miejsce gdzie rodziny przyjeżdżają w weekendy. Zabrał nas tutaj.

5 12 118 7 9 10 6

Nasze pierwsze zderzenie z rzeczywistością było dość bolesne – tony śmieci, unoszący się smog w powietrzu (niech mi nikt nie mówi, że w Krakowie jest źle!), plastik, gorąc…Szybko sprawdziłyśmy jak stąd uciec i właściwie to gdzie. Trochę oszołomione ( jak w życiu – przecież NIE TAK to miało wyglądać!) wsiadłyśmy do czegoś co przypominało busa i pognałyśmy na pociąg w kierunku Banyuwangi, z której łatwo można sobie zorganizować wyprawę na Kawah Ijen – kompleks czynnych wulkanów we wschodniej części Jawy gdzie wydobywa się siarkę. Wyszukanie transportu jest tu dziecinnie proste, każdy za krótką pogawędkę i zdjęcie chętnie porzuci na moment swoje aktualne zajęcie i odprowadzi Cię we właściwe miejsce. W nocnym pociągu z Surabaya do Banyuwangi czułyśmy się bezpiecznie, ponieważ w każdym wagonie siedziało zazwyczaj po 2-3 policjantów pilnujących porządku. Podróżowanie nocą jest też niezłym sposobem na zaoszczędzenie pieniędzy, nie dość że się przemieszczasz to nie płacisz za hotel. Poza tym Azjaci są niezwykle uprzejmym narodem i nigdy nie zanotowałyśmy jakiegokolwiek alarmującego zachowania z ich strony.

29 28


Kawah Ijen

To było warte zachodu. Wulkan Kawah Ijen (2400m) jest miejscem czynnego wydobycia siarki najbardziej prymitywnymi metodami. Jego krater wypełniony turkusową wodą jest największym tego typu zbiornikiem wodnym na świecie. Jesteśmy już nieco zaprawione w nocnych wejściach na szczyty dlatego zdecydowałyśmy się na wspinaczkę przed wschodem słońca. Niewymagające niemal żadnej wprawy, niemal dwugodzinne podejście z osady Paltuding było czystą przyjemnością. Choć sam wydobywany surowiec jest koloru żółtego, pod wpływem wysokiej temperatury ulega zapłonowi i zamienia się w niebieskie płomienie, które można obserwować tylko nocą. Naprawdę trzeba to zobaczyć. Zejście do samego dna krateru zajmuje dodatkowe pół godziny i jest nieco uciążliwe, unoszące się opary siarki mocno drażnią płuca i oczy. Trasa, po której tragarze dźwigają kosze pokrywała się z tą po której same musiałyśmy kroczyć. Ci ubrani jedynie w klapki i zwykłe znoszone t-shirty, niewielkiego wzrostu mężczyźni codziennie pokonują tą drogę dwa, trzy razy – za każdym razem wynosząc ważące ok. 100kg koszyki wypełnione surowcem. Oczywiście widząc tych uśmiechniętych (!) tragarzy uznałyśmy, że wszystkie informacje w internecie są mocno przerysowane i poprosiłyśmy jednego z nich o próbę podniesienia kosza. Trochę nam było głupio bo we dwie nie byłyśmy w stanie ruszyć żadnego z nich. Praca ciężka, wyniszczająca organizm i co najważniejsze – bardzo źle płatna (1$ za 100 kg w skupie). Narzekanie na cokolwiek przez kilka następnych dni po prostu nie przechodziło nam przez gardło.

13 1521 20 18 DSC_290724 17 19 16 2527 23 22 26

Ostatnie wpisy

zoska Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *