Problemy, z którymi będziecie musieli się zmierzyć w Iranie.
- Wiza – Polacy mogą ubiegać się o wizę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Iranu w Warszawie. Podczas składania wniosku będziecie musieli określić ambasadę do której zostanie wysłany kod, który otrzymacie aplikując przez stronę http://evisa.mfa.ir/en/. Miałyśmy to nieszczęście, że na czas naszej podróży przypadł okres niechlubnej Bliskowschodniej Konferencji, skutkujący ochłodzeniem wzajemnych relacji obu państw. Informacje o wydawaniu wiz w internecie były sprzeczne i nie miałyśmy wyjścia – trzeba było lecieć w ciemno i użyć uroku osobistego na granicy. Visa on arrival zajmuje teoretycznie najmniej czasu ale jest bardziej stresująca. Nie słyszałam aby ktoś jej z Polski nie dostał na lotnisku w Teheranie, niemniej jednak przy składaniu wniosku byłyśmy gruntownie przepytywane, proszono nas o liczne dokumenty, a i czas oczekiwania na decyzję wynosił ponad godzinę siedzenia na gorącym krześle. Wizy są wirtualne, w waszym paszporcie nie będzie widniała żadna pieczątka.
- Pieniądze – nie polecam osobiście wymiany waluty na lotnisku. Poproście taksówkarza o podwózkę do kantoru i tam wymieńcie dolary/euro. Zabrałyśmy ze sobą na miesiąc ponad 4tys. złotych na głowę, a i tak przy naszym hulaszczym trybie życia wróciłyśmy z połową tej sumy.
- Karty bankomatowe – żadne europejskie i amerykańskie karty debetowe oraz kredytowe nie są obsługiwane w Iranie. Przywieźcie zapas gotówki bo Wasze plastiki są w tym kraju nic nie warte. Iran jest objęty licznymi sankcjami międzynarodowymi, a pokłosiem tego jest nasz brak możliwości wypłat pieniędzy w bankach i bankomatach.
- Karta Sim – będziecie potrzebować internetu i rozmów telefonicznych. Często pan taksówkarz dzwonił z naszego telefonu i kontaktował się z obsługą hotelową lub nasz host rozmawiał z kierowcą autokaru i uzgadniał miejsce naszego odbioru. Poproście o pomoc w pierwszym miejscu noclegowym. W punktach sprzedaży sprzedawcy poproszą was o telefon i sami wymienią kartę. Koszt naszej wynosił 300.000 riali (ok. 35 zł). Pakiet obejmował 5GB internetu i wystarczającą ilość minut do przegadania na miesiąc.
- VPN – Internet w Iranie jest nieznośnie ocenzurowany. Nie skorzystacie tutaj swobodnie z gmail-a, booking.com, rbnb, uber, youtube, facebook. O dziwo bezproblemowo działa Instagram. Nie bądźcie zaskoczeni jeśli zaraz po pytaniu o Wasze imię i kraj z którego przybywacie ktoś poprosi was o nazwę konta instagramowego. VPN jest małym, sprytnym programem który łączy się z serwerem znajdującym się np. w Holandii i udaje, że wasz telefon łączy się z internetem właśnie z tego kraju, bez cenzury. Dopiero przy trzecim podejściu okazało się, że na moim Samsungu niezawodnie działa Turbo VPN (ikonka z króliczkiem).
- Alkohol – niech wam do głowy nie wpadnie zabieranie ze sobą takich trunków. Wy jako turyści pewnie za pierwszym razem zostaniecie jedynie upomniani, natomiast z prawnego punktu widzenia za posiadanie alkoholu w Iranie grozi kara od 80 do 100 batów.
- Leki – Wszelkie antybiotyki i ogólnie rzecz ujmując cały asortyment medyczny jest wydawany bez recepty. Instrukcja obsługi polega na tym, że w internetowej polskiej aptece wyszukujecie znane wam leki, znajdujecie ich skład i pokazujecie technikowi czego mniej więcej wam trzeba. Działa. Sprawdzone.
- Hotele – przyznaję, że początkowo czułam się jak dziecko we mgle. Korzystam namiętnie z booking.com i rbnb. Odpowiednikiem irańskim jest http://hostelsiniran.com/. Prawdopodobnie jadąc gdziekolwiek taksówką pan zapyta czy macie gdzie spać, jeśli nie zrobiliście rezerwacji pozwólcie się zawieźć w rekomendowane miejsce. Prawdopodobnie będzie miało wyższy standard niż to co znajdziecie w internecie. Jasne, że kierowca dostanie od tego procent, od dwóch złotych jednak nie zbiedniejecie.
- Transport – korzystałam ze wszystkiego: samolotu, autokaru, pociągu. Standard podróży jest bardzo sensowny, trzeba tylko na google maps pilnować swojego przystanku ponieważ czasem miejscowości nazywają się podobnie, a o lapsus językowy nietrudno:)
- Bezpieczeństwo – nie znam drugiego takiego kraju jak Iran. Nigdy nie zginęła mi nawet spinka do włosów, drogi aparat leżał na ławkach i nikt nawet na niego nie zerkał. W Iranie karą za kradzież jest obcinanie palców lub dłoni toteż taka perspektywa wystarczająco zniechęca potencjalnych złodziei do kradzieży.
- Couchsurfing – koniecznie załóżcie sobie tam konto przed wyjazdem. Zdarzają się miejsca gdzie ciężko znaleźć nocleg, a jeszcze ciężej kogoś kto włada językiem angielskim. Tutaj macie pewność, że spotkanie zweryfikowane i naprawdę ciepłe osoby, które będą wam służyły pomocą w odszyfrowywaniu Iranu.
Tak uzbrojeni po zęby we wstępne informacje możecie się czuć swobodnie i ruszyć w drogę. Byle nie przyszło wam do głowy wypożyczenie samochodu w Teheranie. Ruch uliczny w Iranie to temat na osobnego posta, wystarczy wam jak sobie wyobrazicie, że na trzy pasy w jedną stronę jedzie sześć samochodów, w tym dwa z naprzeciwka, matka z wózkiem, kilka motocykli i koń. Zanim wybierzecie się do Iranu powinniście zaznajomić się także z sytuacją polityczną końca XX wieku w tym kraju. Łatwiej wam będzie zrozumieć izolację Iranu i nastroje panujące wśród ludzi. Powiązać historie żalu tylu obywateli nie jest łatwo, a wszystkie tak naprawdę wynikają poniekąd z faktu, iż Iran ogołocił swój naród z wolności. W 1951 roku pierwszy demokratycznie wybrany premier Iranu, Moahmmad Mosaddeq miał być wielką nadzieją irańskiego społeczeństwa na polepszenie warunków panujących w kraju. Irańska ropa, płynne złoto tej krainy, będąca dotychczas we władaniu Brytyjczyków została znacjonalizowana. Kraj zaczął się bogacić. Na krótko. W 1953 roku, po udanym zamachu stanu, obalono dotychczasowy rząd i władza wpadła w ręce Mohammada Rezy Szacha oraz jego tajnej policji politycznej SAWAK. Duchowieństwo otwarcie krytykowało nieudolną politykę szacha, korupcję i sprzedaż złóż obcym mocarstwom. W 1963 roku aresztowano Ruhollaha Chomeiniego, wybuchły liczne protesty. W 1978 roku nastąpił przełom. 8 września w Czarny Piątek wojsko szacha krwawo, przy użyciu ostrej amunicji, stłumiło powstanie zabijając ponad 2tys. obywateli. Państwo ogarnął chaos. W 1979 roku miała miejsce Rewolucja Islamska, do kraju powrócił z wygnania Chomeini. W referendum obywatele wybrali utworzenie islamskiej republiki, odrzucając tym samym monarchię z ówczesnym krwawym zarządcą. Mniejsze zło. Chyba też to znamy. Od tego czasu rządy duchowieństwa rosły w siłę, a państwo musiało zacząć zmagać się z konsekwencjami nowego wyboru. Historie które usłyszycie w Iranie teraz, są rezultatem właśnie tych kilku wyżej wymienionych zdarzeń.
Wywlekamy się o 3 w nocy z terminalu lotniskowego do centrum. Godzina spędzona w taksówce o tej porze to nic! Po pierwsze Teheran ma średnicę ponad 42km, więc przejechanie z jednego końca miasta na drugi zajmuje tyle co z Krakowa do Bochni! I te korki! 3 rano, a ruch jak o 17 na alejach! Ale jeśli jesteście w kraju w którym litr benzyny jest tańszy niż wody to bójcie się, nikt nie oszczędza! Teheran jest jak każda stolica – ogromna, zaśmiecona, chaotyczna, męcząca. Zachęcam, wiem. Spędziłyśmy tam tylko dwa dni zahaczając o cmentarz Dulab, Pałac Golestan (tylko dla wielbicieli horror vacui), Wielki Bazar (w innych miastach będą lepsze), dawną ambasadę USA (musiałam ją ujrzeć po obejrzeniu okropnie tendencyjnego filmu Operacja Argo, gdzie Ben Affleck nie połasił się nawet na wytłumaczenie przyczyn tego konfliktu) oraz najeździłam się metrem bo strasznie jarało mnie w pierwszym dniu noszenie chustki i odseparowane wagony tylko dla kobiet. Przeszło mi pod dwóch dniach:) Uciekłyśmy na północ do Rasztu i Bandar-e-Anzali nad Morzem Kaspijskim. Tam trafiłyśmy, przez couchsurfing na Meisama. Zaczęło się. Imprezy, pływanie łódką po morzu z nieprzyzwoicie pewnym siebie właścicielem tegoż przybytku, Magdalena bajerowała rybaków i w ramach poklasku dla swych umiejętności otrzymała rybę. Zdaje się, że ją zostawiłam w jakimś samochodzie. Meisam przedstawił nas swoim cudownym znajomym, pokazał miasto, nauczył tańczyć i gotować. Fantastyczny chłopak tylko, że łysy to go nie brałam:)
Iran taki straszny. Głupio mi przyznać ale tam nawet dzieci są słodkie 🙂
Poniżej kilka fotografii z Kaszan. Tereny te są zamieszkałe od ponad 8tys. lat. Dla chrześcijan ważna jest jedna informacja – to podobno z tego właśnie miasta wyruszyli trzej królowie do Betlejem aby pokłonić się Chrystusowi. W Kaszan wytwarza się słynną wodę różaną oraz ceramikę. Warto zobaczyć tutaj Kadżarskie rezydencje czyli bogate domu kupieckie z XIX wieku, tradycyjne łaźnie i przede wszystkim piękny Ogród Fin wybudowany w XVI wieku za Abbasa I, po dziś dzień rosną w nim 500 letnie cyprysy.
Z Kaszan wyruszyłyśmy w kierunku Isfahanu, gdzie oczekiwał nas wyraźnie zrelaksowany Shahab, który towarzyszył nam przez kilka następnych dni. Trafiłyśmy wprost w ramiona wyszkolonego barmana, poczułam się jak w raju. Artystyczne zapędy Shahaba zaniosły go aż przed ołtarz. W pierwszy dzień wymalował henną Magdalenie pierścionek zaręczynowy, który dumna właścicielka nosiła z należytym szacunkiem. 🙂 Poniżej prezentuję wam nasze lekcje nauki farsi, sami widzicie jakie to trudne, a i uczennice nieprzesadnie lotne. Nic nie rozumiem po dziś dzień:)
Nie sposób zliczyć miejsc, które powinniście zobaczyć w Isfahanie. Irańczycy nazywają to miasto nesf-e-żahan co oznacza „połowa świata”. Do ścisłej czołówki zaliczyłabym główny plac Chomeiniego, Meczet Lotfollaha, Pałac Ali Qapu (250 kobiet w haremie panowie!), Bazar Qejsarije, Meczet piątkowy (obecny kształt świątyni pochodzi z XI wieku i robi piorunujące wrażenie), oraz wszystkie mosty Isfahanu (polecam zwiedzanie nocą, wtedy wszyscy mieszkańcy tam piknikują, śpiewają i celebrują życie).
W drodze przystanęłyśmy również w małej wiosce Abjane słynącej z tradycyjnej zabudowy z czerwonej cegły. Mieszka tam obecnie niecałe 300 mieszkańców. Polecam małą wspinaczkę na przeciwległe wzgórze aby zobaczyć piętrowe ułożenie całej zabudowy.
Dobry artykuł, ciekawie piszesz.
dziękuję!:)