Minęły „zaledwie” trzy miesiące od mojego ostatniego wpisu i myślałam, że napisanie trzech zdań o miejscu które odwiedzałam już wcześniej, przyjdzie mi z łatwością. Chciałabym Wam polecić piękną Alzację z kwitnącymi sadami, łagodnym klimatem, wybornymi Rieslingami oraz Muscatami z naszych ulubionych winnic z okolic Colmaru…tylko właściwie po co. Dla mnie jakość spędzonego czasu zależy przede wszystkim od ludzi. Jeśli wybierzecie się w miesiącach letnich do miasteczek na szlaku typu Riquewihr lub Ribeauvillé znajdziecie tam przede wszystkich zamożnych seniorów przepijających swoje obfite emerytury w niespiesznym tempie. Chwała im za to! Tylko co z przygodą, fascynacją nieznanym, trudem podróży? Wszystkim tym za czym tęsknią nasze przyzwyczajone do przewidywalnego życia serca? Nic. Moja potrzeba uwolnienia wilka stepowego teoretycznie powinna spotkać się tutaj z murem niezrozumienia…Jeśli jednak podróżujesz topornym, rozklekotanym rowerem obciążonym pięcioma winami i plecakiem z namiotem na wypadek końca świata w towarzystwie inteligentnej i zaczepnej M. z najbardziej kąśliwym poczuciem humoru na świecie, empatycznej i wrażliwej Rudej gotowej pójść z Tobą na koniec świata oraz radosnej i chaotycznej M. która zostawia dowód osobisty w bagażu nadawanym… nawet wyjazd do Myślenic może być wyjątkowy 🙂 Pokonałyśmy całą trasę liczącą ok. 200km w kilka dni jedząc po drodze dziesiątki kalorycznych drożdżówek (to się spali!), zagryzając chłodne białe wino pysznym serem Munster… wszystko to w absolutnie dziwnych i nieprzewidywalnych okolicznościach „przyrody”. Dowiedziałam się po drodze kilku ciekawostek, które umknęły mi poprzednim razem m.in tego, że właśnie z Colmaru pochodzi Bartholdi August – rzeźbiarz który zaprojektował i nadzorował budowę Statuy Wolności. Zazdroszczę mieszkańcom Alzacji ich powolnego rytmu życia, absolutnego podporządkowania się zmianom przyrody, braku agresji i pochopnego poddawania się skrajnym emocjom. Nie powinnam też tego pisać ale co tam… Alzacja to istny RAJ dla rowerowiczów. Czerwone światła, jazda pod prąd, wpadanie na maskę radiowozu… wszelkie te występki cudowni mieszkańcy kwitują skinieniem głowy i błogim uśmiechem zrozumienia 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz