Milazzo / Capo d’Orlando i okolice
Pierwsze wrażenia na temat Sycylii wrzuciłam jakieś wieki temu. Pewnie nie usiadłabym do selekcji zdjęć z pozostałej części podróży gdyby nie jesienna melancholia która codziennie przypomina mi o tym, że jedynie dwie godziny lotu stąd są miejsca pełne słońca i ciepłej, krystalicznej wody. Skoro nie mogę przenieść się tam natychmiast w realnym życiu to chociaż przywołam wspomnienia z krótkiej podróży. W przewodniku wyczytacie zapewne mnóstwo obiektywnych informacji o miejscach wartych zobaczenia, ja przytoczę Wam tylko zarys tego, co mnie osobiście przypadło najbardziej do gustu na północnym wybrzeżu Sycylii. Po pierwsze – jeśli szukacie piaszczystych plaż pełnych ułożonych w szeregu ręczników to pewnie nie spodoba Wam się moje ulubione miejsce Capo Milazzo – stromy półwysep z którego odpływają promy w kierunku wysp Liparyjskich. Mniej więcej pół godziny (ok.2,5km) od ostatniego parkingu przy Via Sant’ Antonio, znajdują się liczne zejścia do maleńkich zatok wypełnionych wodą tak ciepłą jak niedzielny rosół u mamy! Do tego nieco wysiłku, dwa kroki dalej i już skaczecie do głębszych i chłodniejszych wód morza Tyrreńskiego. Co prawda mimo moich zachwytów zalecam Wam zabranie ze sobą gumowego obuwia, które pozwoli nie skaleczyć się o ostre skały. W zamian za brak piasku tutejsza część Sycylii oferuje Wam nieskazitelnie czystą i błękitną wodę oraz ustronne miejsca bez żadnego błąkającego się turysty! warto!:) Poniżej kilka ujęć z Capo Milazzo.
Ha! Przyłapani! Proszę Państwa! Na całej Sycylii panuje powszechne, minimalne zainteresowanie pracą która przejawia się takimi oto widokami. Mniejsze i większe grupy panów siedzą sobie beztrosko na ławeczkach w parkach komentując żwawo otaczającą ich rzeczywistość. Niech Was tylko nie pokusi o próbę zagadania do nich – usłyszycie za każdym razem to samo. Kraj jest beznadziejny, kobiety to roszczeniowe żylety, a oni czekają na lepsze czasy tudzież wspominają lata swojej świetności. _ZA_KAŻDYM_RAZEM 🙂
Myślę, że pisząc o Sycylii trzeba chociaż wspomnieć w dwóch zdaniach o wyrobach które niespecjalnie przypadły mi do gustu, aczkolwiek są absolutnie czymś charakterystycznym dla wyspy, mianowicie – o ceramice. Istnieje tutaj pięć ważnych ośrodków, gdzie praktykuje się tradycyjną sztukę rzemieślniczą, mianowicie w Caltagirone, Santo Stefano di Camastra, Palermo, Trapani, Burgio i Sciacca. Gliniane wyroby produkuje się w tych regionach od mniej więcej XI wieku, kiedy to Sycylia była pod wpływami arabskimi. XVII wiek przyniósł przełom w ceramice, zaczęto wówczas wyrabiać na skalę masową płytki ceramiczne w intensywnych kolorach – te natomiast zaczęły swoją ekspansję od podłóg domów i kościołów, zdobiąc również fontanny oraz numery domów.
Taormina i Cefalu
Chciałabym Wam również polecić dwie bardzo turystyczne miejscowości – Taorminę i Cefalu. Wiem…wiem…prawdziwy podróżnik skupia się na tym co niedostępne i nieodkryte…ale prócz swojego oblicza dzikusa jestem też próżną i wygodnicką kobietą, która kocha dla odmiany leżeć i pachnieć, a nawet pławić się w bogactwie! 🙂 Toteż Torminę polecam tym bardziej luksusowym wczasowiczom, którzy nie akceptują niewyremontowanych kamienic pokrytych patyną czasu oraz lubią zaczynać dzień schłodzonym prosecco. Wszystko jest tutaj lekkie i przyjemne, skrojone pod potrzeby niemieckich emerytur, do tego trafiłyśmy przypadkiem w szpony tej miejscowości w weeekend w którym wystawiały się najbardziej wyrafinowane restauracje południowych Włoch serwując darmowy poczęstunek na każdym stoisku co 1,5 metra… cóż…z powietrza mój wzrost się nie wziął 😉 Cefalu natomiast jest nieco spokojniejszym miejscem na mapie Sycylii – jeśli wstaniecie przed wschodem słońca będziecie mogli w samotności przejść zaułkami tego średniowiecznego miasta, zajrzeć do XV wiecznej publicznej pralni, wypić w spokoju pierwszą kawę i zjeść tłuste cannolo siciliano – przysmak sycylijski, pochodzący prawdopodobnie z IX wieku. Rurka z kremem, o której tutaj mowa, powstała prawdopodobnie jako wyniki kobiecej rywalizacji w haremie o względy emira i według legendy kryje w sobie sporą dawkę erotyki. O tym doczytacie sobie sami 🙂
Etna
Och! Tej pięknej i tajemniczej części wyspy nie wolno Wam pominąć! Czym byłaby Sycylia bez tego grożącego palca, przewrotnego uśmiechu losu, który tyle samo daje co odbiera? Czarne niczym smoła wzgórza wulkanu niemal w zupełności są zakryte chmurami przez większość dnia. Pierwszą część trasy polecam pokonać kolejką ponieważ przyjemność z trekkingu, podczas którego nogi grzęzną w drobinkach zastygłej lawy przy widoczności wynoszącej zaledwie kilkanaście metrów, jest naprawdę nieznaczna…Turystyczny szlak kończy się i tak na wysokości ok. 2920 m n.p.m., wyżej możecie się udać już tylko na własną odpowiedzialność i ryzyko. Z ręką na sercu piszę, że do pokonania przynajmniej dwóch nieczynnych kraterów na szczycie nie potrzebujecie przewodnika, którego obecność będzie Wam wmawiana jako obowiązkowa. Koniecznie zabierzcie kurtki i chusty – na szczycie porządnie wieje, a unoszące się opary siarki drażnią nozdrza. Pamiętajcie, że Etna to wciąż aktywny wulkan który dał osobie znać jeszcze w marcu tego roku!
Zejście lawy to nie przelewki! Poniżej zdjęcie zniszczonego domu przez jeden z wybuchów wulkanu.
Scopello / Erice
Scopello to maleńki gród z końca XVIII wieku, zbudowany na miejscu dawnego arabskiego domostwa. Niegdyś słynęło z mieszącej się tutaj, nieczynnej już, przetwórni tuńczyka.
Właściwie sama bardzo długo się zastanawiałam dlaczego akurat te kilkanaście metrów kamienistej plaży jest takie zatłoczone i chętnie odwiedzane… Prócz paru wież obronnych i kilku budynków z których rozpościera się, co prawda bajeczny widok, na zatokę Castellammare del Golfo…nie ma nic! 🙂 Prawda jest taka, że zatokę tę odwiedziła kiedyś sławna para Brangelina i od tego czasu rozpętało się istne szaleństwo 🙂 Reklama dźwignią handlu.!
Erice zaś jest średniowiecznym miasteczkiem położonym na szczycie Monte San Giuliano, 751m ponad zatoką Trapani. Niegdyś najważniejsze miasto prowincji Trapani, obecnie niemal wyludnione. Dziś w miasteczku mieszka zaledwie 200 stałych mieszkańców, a większość domów – podobnie jak w całej Sycylii – wystawionych jest na sprzedaż. Między Trapani, a Erice poprowadzono kolejkę, która umożliwia szybkie przemieszczanie się między miastami. W niewielkim Erice znajdziecie potężne mury obronne, wybrukowane kamienne uliczki oraz placyki, maleńkie domostwa i liczne kościoły. Jeśli jesteście kierowcami to polecam Wam wybrać się tam samochodem – serpentyny nie dadzą Wam odczuć nudy nawet na moment. 😉
Palermo
Jeszcze jedno miejsce w Palermo warte polecenia. Katakumby Kapucynów znajdują się nieco poza centrum miasta, ale moim skromnym zdaniem jest to jedno z nielicznych miejsc, które poleciłabym w tym mieście do obejrzenia. Ilość zabalsamowanych zwłok, które spoczywają w podziemnych komnatach przekracza 8tys zwłok. Początkowo chowano tutaj jedynie mnichów, z czasem jednak za sowitą opłatą, zaczęto również członków zamożnej klasy. Specyficzny chłodny mikroklimat miejsca sprawiał, że ciała nie ulegały gniciu, a jedynie wysuszeniu. Po usunięciu narządów wewnętrznych ciała suszono około 10-12 miesięcy, następnie balsamowano octem i ziołami, ponownie suszono na słońcu, wypełniano słomą, ubierano i umieszczano w wapiennej krypcie. Widok ciał jest dość makabryczny, aczkolwiek moim zdaniem nieco wyżej poprzeczkę stawiają co poniektórzy turyści robiący sobie wbrew zakazom klasyczne selfie w tymże miejscu. Świetna lekcja anatomii i pokory.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz