Postanowiłam podzielić moją obszerną galerię z wyprawy do Iranu na kilka mniejszych postów i opowiedzieć wam dlaczego warto jechać do tego kraju właśnie teraz. Nie zachęcam wszystkich do dalekich i ryzykownych podróży, ponieważ wiążą się one ze znoszeniem nieoczekiwanych zwrotów akcji, niedoborem snu, brakiem jakiejkolwiek stabilności. W Iranie nie będziecie mieć zbyt wielu możliwości swobodnego przemieszczania się w europejskich butach, nie angażując się w kontakt z obcym, nie przemkniecie ocierając się jedynie o europejskie standardy obsługi. Kontakt z Persami rzadko bywa mało zobowiązujący i bezbolesny. Opowiedzą wam pewnie trochę za dużo o sobie, a i wy pod wpływem chwili powiecie coś, czego może nie powinniście. Obiecuję wam świetne ćwiczenia z obecności w obcości. To trochę dziwne uczucie kiedy nasza nafaszerowana terrorystycznymi nagłówkami głowa zderza się z powalającą gościnnością Irańczyków. Wielokrotnie byłyśmy zgarniane z parków, stacji, kawiarni na spacer, który przeobrażał się w trzydniową przygodę w towarzystwie wielopokoleniowych rodzin. Tyle serca nie znalazłam na świecie nigdzie. Persowie są niesamowicie dumni dlatego niechętnie przyjmują zapłatę za swój czas i gościnę. Warto zabrać ze sobą masę drobnych upominków dla dzieci i coś dla gospodyń domu. Tutaj liczą się drobne gesty. Bardzo podoba mi się stwierdzenie Stasiuka, który w jakimś artykule powiedział, że „daleko to takie miejsce w którym myśl może się rozprężyć”. Odległość między Polską, a Iranem jest wystarczająca.
Zastanawiałam się podczas kilku ostatnich nocy, kiedy to wybierałam odpowiednie zdjęcia mające zilustrować moją i M. podróż do Iranu, o czym opowiedzieć wam w pierwszej kolejności. Najczęstsze pytanie jakie było nam zadawane w Iranie brzmiało „Dlaczego przyjechałaś właśnie tutaj?„. Miałam snuć opowieści o moich marzeniach na temat wiszących ogrodów księżniczki Semiramidy, podbojów Aleksandra Wielkiego i kontynuacji podróży w głąb Jedwabnego Szlaku ale doszłam do wniosku, że po prostu co jakiś czas szukam tylko pretekstu aby wykonać mocny manewr w nieznane i dlatego postanowiłam pojechać do kraju Asghara Farhadiego, czując podskórnie, że właśnie tutaj wrze na linii wschód/zachód. Polecam Wam przed wylotem zapoznać się z kilkoma filmami z tego kraju, które pokażą wam jakiego miksu melancholii z radością życia możecie się spodziewać.
Mój Top:
- O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu
- Persepolis
- Nikt, nie rozumie perskich kotów
- Czas pijanych koni.
W kolejnych odsłonach pokażę wam etapy podróży, przedstawię poznanych ludzi oraz podam garść informacji jak przetrwać w świecie bez facebooka i karty płatniczej:)
Z niecierpliwością czekam na więcej:)
Mega egzotycznie i „obco”. Pięknie piszesz Asiu! Dobre pióro!
jej!:)