Zawsze ten sam schemat. Kiedy już kupię bilet gdziekolwiek i zaczynam się wstępnie cieszyć malutkim oddechem wolności zjawia się tłum ludzi, który snuje przerażające scenariusze rodem z książek Stephena Kinga, na temat „tego” co może się przytrafić samotnie podróżującej dziewczynie/om. Może to kwestia wychowania albo zwykłej wiary w swoje możliwości i doświadczenie, ale jeśli czegokolwiek obawiam się w swoim życiu to stagnacji i przepływającego czasu przez palce, w trakcie którego nie dzieje się nic interesującego. Dziewczyny, głowa do góry! Jeśli ktoś Wam wmawia z perspektywy ciepłego fotela, że nie dacie rady to same zastanówcie się czy wolicie jutrzejszy dzień spędzić konfrontując się z cudzymi oczekiwaniami czy własnymi planami. Tym razem padło na Maroko. Trochę z przypadku, trochę z przymusu – ustaliłyśmy, że lecimy gdziekolwiek gdzie będą dwie rzeczy: słońce i górski szczyt do zdobycia. Plan był banalnie prosty – spotykamy się na lotnisku w Marrakeszu, wypożyczamy samochód, znajdujemy pierwszy nocleg, a potem wszystko ułoży się samo w odpowiednim rytmie. Oczywiście zawsze mamy więcej szczęścia niż rozumu, toteż pierwszej nocy poczęstowałyśmy managera hostelu domową nalewką Bogusi i był to strzał w dziesiątkę. Sofian zakochał się nieprzytomnie – oczywiście w butelce, nie w nas! 😉 Z miejsca zaoferował nam swoje towarzystwo na czas trwania całego wyjazdu. Szybko naszkicowaliśmy napięty do granic możliwości plan podróży i z samego rana rozpoczęliśmy go wdrażać. Poniżej załączam Wam linka do mapy naszej podróży gdzie zaznaczyłam kilka miejsc, które moim zdaniem warto wziąć pod uwagę jeśli planujecie odwiedzić południową część Maroka.
>> TRASA WYJAZDU <<
/ Marrakesz – tłoczne, chaotyczne, przepełnione intensywnym zapachem miasto. Dla człowieka niezaznajomionego z kulturą orientu Marrakesz będzie w trakcie kilku pierwszych godzin przerażający – każdy Cię zaczepia, zaciąga do swojego stolika, restauracji. Radzę przed wyjazdem mocno potrenować mówienie z przekonaniem „nie, dziękuję”. Polecam Wam z całego serca zatrzymywać się tylko w riadach, czyli typowych marokańskich domach z wewnętrznym dziedzińcem i niesamowitą dawką spokoju, który bardzo Wam się przyda podczas zwiedzania miasta.
/ Tizi N’Tichka – najwyższa w Atlasie Wysokim przełęcz, leżąca na wysokości 2260 m n.p.m. na drodze Warzazat – Marrakesz. Cała górska trasa jest kręta, księżycowe widoki zapierają dech w piersi, tak samo jak przypadkowe spojrzenia w dół kiedy próbujecie oszacować wysokość przepaści biegnącej tuż obok wąskiej jezdni, którą wolno suniecie. Podobno idealna dla motocyklistów, ale ja się nie znam 🙂
/ Ajt Bin Haddu – jeden z najpiękniejszych ksarów, czyli ufortyfikowanych maleńkich siedzib ludzkich, położony ok. 200km od Marrakeszu. Prawdopodobnie Ajt Biin Haddu liczy sobie co najmniej 500 lat, biorąc pod uwagę, że jego głównym budulcem jest glina i kamień, liczba ta robi wrażenie. Kręcono tu wiele filmów i seriali, min. Gladiatora o raz Grę o Tron.
/ Warzazat – właściwie samo miasteczko nie zrobiło na nas takiego wrażenia jak sama trasa pomiędzy Marrakeszem, a Warzazat. Ogromne, płaskie przestrzenie pustynne i majaczące na dalekim horyzoncie góry wbijają w fotel.
/ Dadès Gorges + Todra Gorge – dwa spektakularne wąwozy z czerwonej, surowej kazby oraz wijąca się między nimi wąska droga z której rozpościerają się widoki na maleńkie oazy i miasteczka z wybujałą roślinnością.
/ Zaghura – mniej więcej na wysokości tego miasteczka zaczynają się wszelkie atrakcje Maroka związane z pustynią. Wschody słońca, mocne kawy o poranku i obowiązkowa jazda próbna na wielbłądzie 🙂
/ Tizi n’Test – nieco niższa przełęcz w Atlasie Wysokim na wysokości 2092 m n.p.m. Warto zatrzymać się na chwilę i popatrzeć na majestatyczne masywy górskie Atlasu.
/ Tubkal – najwyższy szczyt w Afryce północnej oraz zarazem najwyższy szczyt Atlasu (4167 m n.p.m). Dla każdego wielbiciela atrakcji outdoorowych absolutny numer jeden do zobaczenia.
/ Wodospady Ouzoud – jako wielbicielka wodospadów daję tutejszej atrakcji jedynie 2 gwiazdki na 5. Spektakularne dzieło natury wokół której plastikowa infrastruktura człowieka rozrasta się niczym betonowe place w Krakowie.
/ Essaouira – malutkie nadmorskie miasteczko do którego warto wybrać się poza sezonem i poobserwować z ukrycia zwykłe życie mieszkańców. Najważniejsza jest jednak sama droga do niego z Marrakeszu wokół której możecie zaobserwować plantacje drzew arganowych wraz przesiadującymi na nich sławnymi kozami:) Oszalałam ze szczęścia:)
Marrakesz
Trasa do Warzazat
Sławne kozy na drzewach arganowych i wylew naszej czułości:)
Jebell Toubkal
I ostatnia, dość zabawna rzecz:) Wyobraźcie obie jak może wyglądać księżna Maroka Lalla Salma.
Pewnie macie przed oczami arabską piękność o oliwkowej cerze? Nic bardziej mylnego! Poznajcie moją siostrę bliźniaczkę, rudą o kręconych włosach i białej jak mąka cerze:)
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz