Bishkek / Ala Archa National Park
Znacie zapewne powiedzenie „be careful what you wish for”, prawda? Od jakiegoś czasu zastanawiałam się co skrywa w sobie odcięta od mórz i oceanów Azja Środkowa, jak wygląda ta ukryta między pasmami górskimi kraina, której powierzchnia w 75% składa się z terenów wyżynnych. Może to chęć skonfrontowania moich wyobrażeń o Jedwabnym Szlaku z rzeczywistością, sprawdzenia jak żyje się w krajach, które dość niedawno opuściły Związek Radziecki i wciąż szukają swojej niezależnej tożsamości narodowej, a może lektura Barta Sabeli o Morzu Aralskim, jedynym tak wielkim źródle wody w tym miejscu, którego Uzbecy i Kazachowie pozbyli się lekką ręką – doprowadzając do ruiny ekosystemu własnych krajów. W każdym bądź razie, wszystkie moje teorie na temat tego regionu okazały chybione. W moim mniemaniu Kirgistan i Uzbekistan są niczym Yin i yang, różnią się temperamentem, ukształtowaniem terenu, podejściem do życia… absolutnie wszystkim.
Kirgistan to niewielki i dość ubogi kraj, któremu niepodległość trafiła się zupełnie przypadkiem. Mam wrażenie, że od momentu opuszczenia Rosji niewiele się tutaj zmieniło, Bishkek to wciąż przygnębiająca, nijaka stolica z radziecką architekturą, trzymającą w ryzach setki bylejakich domostw, składanych z tego co akurat było pod ręką. Kirgizi są dość zamkniętym w sobie narodem, introwertycznym i serdecznym zarazem. Opuście jednak miasto, wyruszcie w górskie tereny kraju, spytajcie Kirgizów o konie i Buzkaszi lub Kok-boru, a zobaczycie życie na tych umęczonych twarzach. Wybierzcie się do Kirgistanu jeśli potrzebujecie przestrzeni, wolności, mocnych porywów wiatru i gór. Nie urzeknie Was w Kirgistanie prawdopodobnie ani jedna wioska i miasteczko, natomiast jeśli śniadanie z widokiem na ośnieżone szczyty pasma Tienszanu lub ognisko nad krystalicznie czystym jeziorem Issyk-Kul wraz z otaczającą Was absolutną ciszą brzmią zachęcająco – Kirgistan dostarczy Wam wrażeń. Poniżej trochę zdjęć z obszaru Issyk-Kul, Karakolu oraz parku narodowego – Ała Arcza.
„Kawa czy herbata?”
Co za pytanie. ZAWSZE herbata. Prawdopodobnie najcenniejszy skarb Kirgizów – aromatyczna, wypijana codziennie w ogromnej ilości stanowi esencję środkowoazjatyckiego klimatu. Do tego na śniadanie niemal codziennie jedliśmy popularne Samsy czyli duże trójkątne kawałki ciasta wypełnione baraniną, mięsem z kurczaka lub serem. Dzięki Azamatowi trafiłyśmy do najpopularniejszej piekarni w Biszkeku, wyrabiającej 5000 sztuk sams dziennie (zdjęcia poniżej). Jeśli traficie głodni do Biszkeku koniecznie spytajcie kogoś miejscowego o restaurację Faiza – jest to jedna z dwóch najlepszych jadłodajni w mieście, zawsze są tam niesamowite kolejki tubylców, które świadczą o tym jak pyszne i świeże dania serwują. Na liście dań wartych spróbowania umieściłabym manty – duże pierogi wypełnione cebulą z mięsem, lagman – makaron w pikantnym sosie warzywnym, shorpo – zupę warzywną oraz oczywiście szaszłyki. Kirgistan mięsem stoi, nie wzbraniajcie się przed nim. Dla wegetarian pozostają jabłka oraz kumys i wyrabiane z niego malutkie kuruty 😉
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz