Jedwabny Szlak

Złe dobrego początki


Plan pojechania do Uzbekistanu był częścią ćwiczenia na wyobraźnię. Jak powiązać dziedzictwo Jedwabnego Szlaku, bogactwo orientu i wieloletnią rosyjską okupację, która odcisnęła tak ogromne piętno w architekturze tego kraju? W rzeczywistości okazało się, że pomysłowi Uzbecy potrafią kreatywnie łączyć znacznie trudniejsze kombinacje, obchodzić przepisy prawne równie sprawnie co Polacy, nie wspominając o zakazie picia alkoholu, narzuconego przez Islam. To akurat obchodzą niemal tak dobrze jak ja moje noworoczne postanowienie wprowadzenia oszczędnego trybu życia w nowym roku! Zanim napiszę cokolwiek na temat pustynnego klimatu panującego w Uzbekistanie, przytoczę kilka najważniejszych informacji dla tych, którzy chcieliby odwiedzić ten trochę przykurzony koniec świata 🙂

Po pierwsze – potrzebujecie zaproszenia wraz z wizą. Polecam załatwić to przez któreś z biur podróży, np. aina.pl , no chyba że wolicie sami rozmawiać po rosyjsku w ambasadzie Uzbekistanu w Warszawie, bo angielski raczej Wam się tam nie przyda 🙂 Po drugie – starając się o samą wizę musicie szczegółowo opisać swój plan podróży, dołączyć rezerwacje hotelowe oraz bilet lotniczy. Z pozoru nie jest to trudne zadanie, jednak dla mnie fakt, że na wyjazdach zmieniam zdanie co dwie minuty i lubię mieć swobodę wyboru co do miejsca pobytu dnia następnego, był dość bolesnym doświadczeniem. Na pocieszenie dodam, że zaraz po poznaniu w Taszkiencie Anvara i Gregorego skasowałam wszystkie wspomniane rezerwacje i wróciłam do starego nawyku decydowania o wszystkim na ostatnią chwilę. Jeśli przekraczacie granicę w inny sposób niż lotniczy musicie zaznajomić się choćby ze stroną border crossing – w 2017 roku czynne było między Kirgistanem a Uzbekistanem jedynie przejście w Osz. I tutaj zaczynają się poważne schody. Kontrolę celną trzeba traktować niesamowicie poważnie, wypełniać wszystkie druki i odpowiadać skrupulatnie na najgłupsze pytania. Trwa to co najmniej kilka godzin, kolejki na przejściu są ogromne, panuje niesamowity chaos, bramki otwierane są raz lub dwa razy na godzinę – wówczas cały ten nieokiełznany tłum bije się w dantejskich scenach o pierwszeństwo. Jako turyści prawdopodobnie będziecie wyłowieni z tłumu i grzecznie przetransportowani w pierwszej kolejności na początek, pewności jednak nie ma. Najważniejsze! Absolutnie nie wolno wyjmować aparatu fotograficznego na przejściu lub w metrze! Nie zapominajcie, że Uzbekistan jest państwem policyjnym niczym Iran i za pojedyncze zdjęcie grozi Wam więzienie lub inne nieprzyjemności! Bez wyjątku. W trakcie odprawy celnej musicie wypełnić druki w których wpisujecie gdzie jedziecie, jaki sprzęt wwozicie do kraju oraz ile gotówki posiadacie. Jeden druk podróżuje z Wami do ostatniego dnia, kiedy to zdajecie na lotnisku urzędnikowi kawałek wspomnianego papieru z licznymi meldunkami, które codziennie zbieracie z hoteli. Z trudów podróżowania po Uzbekistanie wymieniłabym trzy rzeczy:

  • Warunek rejestracji (meldunku) – począwszy od trzeciego dnia pobytu w Uzbekistanie musicie prosić obsługę hotelową o kartki meldunkowe. Nie zostaniecie prawdopodobnie zakwaterowani, jeśli nie przedstawicie papieru dokumentującego gdzie spaliście poprzedniego dnia. Wszystkie karty meldunkowe zbieracie ze sobą i pokazujecie przy odprawie na lotnisku. W razie jakichkolwiek braków grozi Wam kara w postaci mandatu, czasem dochodzącego do 2tys. dolarów. Nie warto 😉
  • Mgliste przepisy celne – teoretycznie w związku z tym iż Uzbekistan graniczy z Afganistanem, policjanci sprawdzają dokumenty i bagażniki na każdym posterunku, te zaś znajdują się przy wjeździe i wyjeździe niemal w każdym miasteczku. Zanim dotarłyśmy z Osz do Taszkientu miałyśmy takich kontroli kilkanaście. Nie ma sensu się wykłócać z policjantami, nawet jeśli stoją w grupie 10 facetów i sprawdzają Waszą zgodność znaków zodiaku ;). Ich władza jest niemal absolutna, i wszczynanie awantur może się skończyć tylko źle. (w tym momencie pouczam sama siebie, bo wielokrotnie moja twarz robiła się niebezpiecznie bliska kolorowi moich włosów).
  • Wymiana waluty i wyjmowanie gotówki w banku – Najgorsze na koniec. Jeszcze kilka temu walutę z dolarów lub euro trzeba było wymieniać na czarnym rynku, co oczywiście groziło tym, iż naszemu wspólnikowi w zbrodni oddamy połowę sumy którą akuratnie chcemy uzyskać. Obecnie najbezpieczniej jest dokonać transakcji w banku. W przybliżeniu 500zł = 1 165 824 sumów, gdzie najwyższy nominał wynosi 50000 sumów (ale go nikt nie przyjmuje i nie wydaje), zaś najmniejszy to 100 ale też nikt dawno go nie widział 🙂 Najczęściej spotykane nominały oscylują w granicy 500/1000 sumów. Jak łatwo się domyśleć – z banku wychodzicie z siatkami w poczuciu bezradności wobec prób przeliczania pieniędzy na złotówki. Ja po prostu otwierałam siatkę w sklepie i czekałam, aż kasjer sam się obsłuży. 🙂 Jeszcze gorzej sprawa prezentuje się w przypadku kiedy zabraknie Wam gotówki! Bardzo rzadko można znaleźć w mieście mniejszym niż Samarkanda czy Taszkient bankomat. Zazwyczaj jest nieczynny lub nie obsługuje kart visa. Przejechałam trasę z Chiwy do Nukus wznosząc modlitwy do nieba w poszukiwaniu możliwości wyjęcia gotówki. W dużym mieście na pn/zach krańcu Uzbekistanu – Nukusie, pomimo iż znaduje się tam chyba z 15 różnych placówek banków, turyści z kartą visa mogą dokonać wymiany waluty jedynie w Kapital Banku. Tutaj również musicie pozwolić licznym urzędnikom skanować Wasze dokumenty, prowadzić się od jednego okienka do następnego, wyczekiwać decyzji, stać w kolejkach…Wszystko po to aby wyjść z plikiem pieniędzy i nie do końca mieć na co je wydać. 🙂

 

2_gotoweDSC_8530 DSC_8515 DSC_8528 DSC_8437 DSC_8447 DSC_8470 DSC_8458 DSC_8386

Taszkient i Samarkanda


Skoro nakreśliłam już wszystko co najgorsze, to teraz czas na przyjemności. Jeśli wybierzecie się do Uzbekistanu to grzecznie byłoby z Waszej strony przeczytać kilka informacji o Timurze – absolutnie najważniejszej historycznej figurze w tym kraju, porównywalnej z naszym Kazimierzem Wielkim. Prawie wszystkie istotne budowle architektoniczne pochodzą właśnie przełomu XIV-XV wieku, kiedy to tereny obecnego Uzbekistanu były od panowaniem emira Timura. Kolejną postacią, której nie wypada nie znać to Islom Karimow – wybrany w 1990r. na prezydenta Uzbeckiej SRR, rok później ogłosił niepodległość kraju. W ciągu kilkunastu kolejnych lat jego rządów niemal zupełnie zniknęła opozycja, kraj w obecnej chwili jest niemal całkowicie sprawowany przez jego rządy (oficjalnie demokratyczne hehe). Jego władza absolutna ma tyleż samo zwolenników co przeciwników. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie po kilku rozmowach z mieszkańcami Uzbekistanu.

Sam Taszkient, stolica kraju, nie jest w moim odczuciu, miastem w którym warto zatrzymać się dłużej niż kilka dni ale wiecie…jestem z Krakowa, lubię małe nieznaczące miasteczka, w których nic nie zmienia się od stu lat 😉 Trzy perełki tego miasta to:

  • Bazar Chorsu – najważniejsza część miasta w której odnajdziecie bijące serce środkowej Azji. Ogromna przestrzeń podzielona tematycznie na małe poletka gdzie kupcy sprzedają rękodzieła, mięso, warzywa i inne przedmioty. To tutaj spróbujecie ulicznych sams i innych smakołyków, porozmawiacie na migi z tubylcami i poczujecie rytm miasta.
  • Medresa Barak-Khan – tutaj znajduje się jednej z najstarszych i najcenniejszych Koranów na świecie. Jako wielka fanka typografii i liternictwa nie mogłam oderwać oczu od ogromnej księgi z tak precyzyjną i kunsztowną sztuką kaligrafii. Kilkanaście wieków później wciąż zachwyca swoją nieskazitelną formą. Artykuł na temat tego egzemplarza znajdziecie tutaj .
  • Stacje metra – Alihez Navoi / Mustakllik / Chozsu to niektóre stacje które swoim artystycznym kunsztem mogłyby zawstydzić wiele europejskich miast, nie wspominając o naszej Warszawie…

Drugiem ważnym przystankiem na trasie była Samarkanda, ukochane miasto Timura, które pęka w szwach od ilości medres. Nazywana Rzymem Wschodu – w XX wieku obchodziła swoją rocznice 2500 lat istnienia, choć prawdopodobnie jej początki sięgają wiele lat wstecz. W czasach starożytnych była stolicą regionu leżącego między najważniejszymi rzekami Amu-darii i Syr-darii. W epoce Timura jako stolica imperium odgrywała ważną rolę zarówno handlową jak i kulturową. W mieście wybudowano dzięki wnukowi Timura Uługowi Bega obserwatorium astronomiczne, kilka ważnych medres oraz słynny zespół architektoniczny na placu Regiestan. Koniecznie zobaczcie:

  • Meczet Bibi Chanum To gratka dla Was dziewczyny 🙂 Timur, choć był władcą, który podejmował najważniejsze decyzje dla kraju musiał żyć w zgodzie ze swoją pierwszą żoną, której to poświęcił największą medresę w Samarkandzie. Podejrzewam, że nie z miłości, a z faktu iż dzierżyła ona pieczęć której posiadanie uprawomocniało rozporządzenia wydawane przez jej męża. Bez pieczęci wszelkie rozkazy nie posiadały mocy wykonawczej. Szach mat panowie, starajcie się 🙂
  • Szach-i Zinda Aleja mauzoleów na muzułmańskim cmentarzu. Zespół składa się z 20 budowli, w tym 11 mauzoleów, które powstały między XIV, a XV wiekiem.
  • Obserwatorium Uług Bega Zbudowane w XV wieku przez Uług Bega, zabitego z powodu zbytniego przywiązywania uwagi do nauki, zamiast studiowania świętego Koranu. Ruiny obserwatorium znalazły się z czasem pod ziemią, odkryto je dopiero po wielu staraniach przez archeologa rosyjskiego Wasilija Witina w 1948 roku. Warto zaznajomić się z myślą, że nie tylko europejczycy starali się zrozumieć wszechświat w tym czasie.

Czas na moje ulubione miejsce – Bucharę, jedno z najstarszych miast całej środkowej Azji. Jeszcze w czasach antycznych istniała tu osada Ark, której pozostałości spoczywają zapewne gdzieś głęboko pod gruzami obecnej cytadeli, drugiego najstarszego zabytku Buchary. Sama twierdza jest odrestaurowana z dwóch stron, reszta ukryta jest za blaszanym ogrodzeniem, które jednak łatwo sforsować. Polecam tą wycieczkę, dam sobie rękę uciąć że zostaniecie zaproszeni na herbatę przez mieszkających w starych domostwach rodziny. Może uda Wam się również, tak jak nam, znaleźć drogę do średniowiecznego więzienia – ufortyfikowanego dokładnie tak jak sama Ark. Mój subiektywny wybór miejsc wart polecenia to:

  • Mauzoleum Samanidów – budowla zachowana niemal w nienaruszonym stanie od IX wieku. W środku znajdują się groby Ismaila I Samanidy oraz członków jego rodziny rządzących w owym czasie na tych terenach. Kiedy nasz kraj był dopiero gdzieś mgliście kreślony na mapie Europy tutaj architekci budowali niesamowicie kunsztowne grobowce, których poziom naszej rodzimej sztuki osiągnie nie wcześniej niż w XIV wieku. Wierzcie mi, niedoszły historyk sztuki to prawi 😉
  • Lab-i Hauz – obecnie główny plac, wokół którego toczy się życie mieszkańców Buchary. Niegdyś był to wielki staw, której niezdatność wody pitnej sprawiła, iż przekształcono go właśnie w plac z niewielką sadzawką. Wieczorem odbywają się tu koncerty na żywo, można przysiąść na skwerku z butelką wina i gapić się na ludzi. No dobra. I obgadywać stroje – próżna ja 🙂
  • Medresa Qo’sh oraz Medresa Modarihan – tego nie znajdziecie w przewodniku. Pierwsza jest całkowicie opuszczona i zapomniana. Za jakąś równowartość 2zł daną opiekunowi tego pustostanu możecie wejść absolutnie wszędzie. Powspinać się po krętych schodach, zgarnąć trochę pajęczyn, obejrzeć rozkład architektoniczny całego kompleksu. Zazwyczaj we wszelakich medresach będziecie wpuszczani tylko do części reprezentatywnej, która nie da Wam całego oglądu sytuacji. Tutaj nikt Was nie będzie poganiał, możecie wyjść na sam dach i poobserwować życie mieszkańców miasta. I wypić wino. Wiem że ciągle o tym piszę ale to ważne. Gdzie nie można wypić wina tam nie ma miłości i życia. 🙂 Medresa Modarihan to miejsce gdzie wieczorami odbywają się ogromne koncerty na żywo, z tradycyjną muzyką graną na instrumentach, których nazw nie zdążyłam spamiętać. Warto!

Ostatnim przystankiem przed końcem świata zwanym Karakalpakstanem była Chiwa. Niestety padało niemal podczas całego naszego pobytu w tym mieście i nie zdążyłyśmy zgłębić jego ciekawostek. Zawsze możecie tak jak my wejść na mury miasta w celu obejrzenia wschódu słońca i poobserwować jak życie budzi się w tym maleńkim miasteczku. Zaciekawiła nas jedna rzecz – grobowce znajdują się na murach obronnych wokół całej starej części Chiwy po obu stronach. Po konsultacji z naszą wszechwiedzącą wikipedią w postaci Anvara, dowiedziałyśmy się że miejsce spoczynku zmarłego zależało od tego po której stronie miasto przyszło mu wydać ostatni oddech.

DSC_8485 DSC_8489 DSC_8388

Anvar tłumaczy nam zawiłości mozaiki. Allah jest centrum wszechświata, tylko wiara pomoże nam w pokonaniu labiryntu życia i dotarciu do celu. Bardzo to ładne wizualnie.

DSC_8434

wspomniana wyżej Medresa Qo’sh 16 19 20 21

Droga do Shahrisabz – miasta narodzin Timura

1 2 3

Buchara7 8 9 17 22

Widok z więzienia w Bucharze na nieodrestaurowaną część Ark-udacsv x 12 10 26 27

Wyrób najlepszego fast-fooda, samsy 🙂DSC_8371

Chiwa – mury obronneDSC_8754 24 DSC_8791 DSC_8801

Wszystkie problemy świata sprowadzają się do dwóch kwestii: złamanych serc i chajsu. W trakcie wyjazdu wszystkiego miałyśmy w nadmiarze :))

Untitled-1

Ostatnie wpisy

zoska Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *