Gwadelupa i Martynika

Zdjęcia z Małych Antyli przeleżały u mnie na dysku dobre pół roku. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek do nich wrócę i czy istnieje szansa, że będę opowiadała swoją historię związaną z tą częścią świata bez żalu. Tegoroczna pandemia spowodowała, że zatęskniłam nawet za dniami spędzonymi w komisariacie w Vieux Fort. W końcu nie było tak źle, może nas okradło dwóch mężczyzn na rozpędzonym koniu zabierając paszporty, pieniądze i karty ale w odwecie dość mocno sterroryzowałyśmy pół miasta. I przeżyłyśmy tam kolejne półtorej tygodnia próbując jakkolwiek wrócić do domu. Było to najtrudniejsze i najbardziej zawiłe logistycznie przedsięwzięcie w jakim miałam nieprzyjemność brać udział. Za każdym razem kiedy myślałyśmy z M., że jesteśmy na dnie i nic gorszego się nie wydarzy, dno się urywało i leciałyśmy dalej 🙂

Miesięczna tułaczka po Antylach obejmowała francuskojęzyczną Gwadelupę i Martynikę oraz angielskojęzyczną Dominikę oraz Saint Lucię. Z ręką na sercu polecam tutejszą bardzo zróżnicowaną naturę, fantastyczne owoce i nocowanie na plażach. Trochę gorsze mam wspomnienia związane z ludźmi ale po takim czasie puszczam wszystko co złe w niepamięć. Miejsca warte zobaczenia opisałam na mapie poniżej, tutaj wrzucam tylko kilka pierwszych zdjęć z Karaibów. Zupełnie w tym roku nie idzie mi złożenie trzech zdań więc na tym poprzestanę. 🙂

DSC_4752 2 DSC_4769 2DSC_4759 2DSC_5272 2 DSC_5275 2-2 DSC_4735 2DSC_4737 2DSC_4816 2 DSC_4825 2 DSC_4834 2DSC_5219 2 DSC_4865 2 DSC_4848 2 DSC_4890 2 DSC_4888 2 DSC_4887 2 DSC_4876 2 DSC_4922 2 DSC_4928 2
DSC_4803 2 DSC_4777 2 DSC_4783 2 DSC_4786 2 DSC_4787 2

Objechałyśmy samochodem całą wyspę, mamy więc mniej więcej rozeznanie co warto zobaczyć, a co można sobie odpuścić. Poniżej przedstawiam Wam listę miejsc, które wywarły na nas największe wrażenie. Pomijam wszelkie miasta, to możecie sobie zobaczyć sami. Zresztą osobiście uważam, że Małe Antyle mają do zaoferowania w pierwszej kolejności fantastyczną przyrodę, to co stworzył człowiek na wyspach nie przypadło mi szczególnie do gustu. A, że gust mam dobry to wiecie co robić!:)

mapa Guadeloupe ľ™

Lewa strona wyspy nazywa się Basse Terre, prawa Grande Terre. Pierwsza z nich jest w przeważającej ilości pokryta dżunglą i kryje wiele cudów przyrody. Najbardziej urzekła mnie skala wszystkich roślin – liście paproci były tak ogromne, że mogłam się nimi owinąć dwa razy! Grande Terre jest wygodniejsza do życia, posiada nieco lepszą infrastrukturę ale też mniej tutaj dziewiczych plaż nieskażonych ludzką obecnością.

  1. Plage de Caravelle – jedna z dwóch najpiękniejszych plaż które tam widziałam, wszystko wyglądało lepiej niż powinno. Jedyny problem dotyczący tego miejsca ma moich zdaniem podłoże moralne. Plaża znajduje się obok czterogwiazdkowego hotelu, wejście do niej jest poprzez sam budynek, w którym tubylcom przebywać się nie pozwala, albo przez boczne, kamieniste wejście. Ochrona dość ostro wyprasza niechcianych gości, na plaży wypoczywają jedynie biali, zamożni ludzie. Na publicznej plaży, dodam.
  2. Sainte Anne plage – publiczna, rozległa plaża obok miejscowości o tej samej nazwie. Woda ciepła jak zupa, darmowe prysznice, knajpy i restauracje. Wieczorem leje się tu morze rumu i odbywają nie najgorsze imprezy.
  3. Pointe des Chateaux – to tutaj łączą się wody Morza Karaibskiego i Oceanu Atlantyckiego. Klify zanurzone w oceanie wyglądają niezwykle majestatycznie, wytyczono na nie liczne ścieżki do spacerów. Polecam o poranku, bezkres wody tylko dla Was!:)
  4. Distillerie Demoiseau – Karaiby bez rumu? Nigdy! Najsłynniejsza wytwórnia tego trunku udostępnia swoje hale fabryczne do zwiedzania i degustowania. Koniecznie!
  5. Morne-a-l’Eau – najbardziej charakterystyczny cmentarz Gwadelupy, typowa czarno-biała szachownica pojawia się na każdym nagrobku. Swoją drogą taki powielający się pattern tworzy spójną stylistycznie architektoniczną perełkę, innych nie znalazłam:)
  6. Grande-Anse Beach – polecana plaża na lewej stronie wyspy. W ciągu dnia były tam dość spore tłumy, nocą spałyśmy same na plaży. Nie tak malowniczo jak na prawym skrzydle ale też całkiem pięknie.
  7. Park Narodowy Gwadelupy – oniemiałam z zachwytu. Polecam zwykły spacer i kontrolowane zagubienie. Wszystko jest tu przeskalowane, jak liście to takie co mają dwa metry, jak drzewa to też dwa razy większe niż nasze. Żałuję, że byłyśmy tam same bo nie miałam kogo spytać o nazwy i specyfikę gatunków.
  8. Wulkan Soufriere – spodziewałam się odhaczenia jakiegoś porządnego górskiego wysiłku natomiast wejście na czynny wulkan zajęło nam nieco ponad 2h, szczyt znajduje się na wysokości 1 467 m i jest bardzo prosty do zdobycia. Ot, taki Turbacz:) Ostatnia erupcja miała miejsce w 1977 roku więc nie ma co ślepo ufać, że wulkan spokojnie śpi. Ostrożnie 😉
  9. Wodospady Carbet – ukryte w zaroślach Parku Narodowego Gwadelupy dwa wielkie wodospady dostarczyły nam tony śmiechu. Dotarłyśmy tam przed południem, wykąpałyśmy się ze trzy razy i potem tylko oglądałyśmy jak biedni kreole boją się dotknąć wody stopą – tak im było zimno. Ich spojrzenia i okrzyki przerażenia jak oglądali nas wchodzące do wody – bezcenne 🙂

Ostatnie wpisy

zoska Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *