Ludzie Uzbekistanu. Pewnie tym, którzy znają mnie w życiu prywatnym wyda się to śmieszne ale podchodzenie do obcych i zamienianie z nimi trzech zdań, nawet na migi, jest niewyobrażalnym wysiłkiem. A pytanie czy mogę im zrobić zdjęcie wprawia mnie w najgorsze zakłopotanie na świecie. Kto nie ryzykuje nie pije szampana, zazwyczaj kontakt nawiązuje błyskawicznie ale zdarzają się też i machnięcia ręką w geście odmowy. Po to się w końcu tułam, śpię na klepiskach i piję ciepłą gorzałę w plastikowych butelkach żeby choć odrobinę zbliżyć się do tej inności. Im więcej wiem o czym marzą moim tymczasowi znajomi, jak wygląda ich codzienność tym więcej wiem o sobie. Bardzo zaskoczyła mnie różnica temperamentów między introwertycznymi, zamkniętymi w sobie Kirgizami, a żywiołowymi i głośnymi mieszkańcami pustynnych terenów Uzbekistanu. Przecież to niemal ten sam równoleżnik! To tak jakby Ukraińcy byli cichym i wycofanym narodem, my zaś latynoską i roztańczoną częścią któregoś z państw łacińskich! Myślę, że te gorące głowy to efekt sierpniowych temperatur sięgających 50/60 stopni celcjusza. Nie umiem sobie nawet tego wyobrazić, odczuwalne 25 stopni w październiku było dla mnie ideałem.
Uzbekistan zwiedziłyśmy dzięki Anvarowi i jego przyjacielowi Gregoremu. Jak to się stało, że obcy mężczyzna odebrał nas z mrocznej taksówki w Taszkiencie i poprowadził przez labirynty wszystkich miast? W dniu kiedy kupiłam bilet do Biszkeku, na stronie eataway pojawiła się informacja, że do ekipy gotującej dołączył team przyjaciół Borys&Igor, którzy przygotowują uzbecki pilaw. Tydzień później, na specjalnie zorganizowanej kolacji okropnie napierałyśmy na chłopaków aby powiedzieli nam absolutnie wszystko o krajach do których się wybieramy. Trochę patrzyli na nas z niedowierzaniem ale nie dałyśmy im zbytnio dojść do słowa. Zadzwonili na skypie do Anvara, trochę sobie porozmawialiśmy i… poszło 🙂 Kolejny raz przekonałam się, że ludzie są dobrzy i trzeba patrzeć w tę stronę, nie tylko epatować fotogeniczną nienawiścią. W krajach muzułmańskich nikt nie chciał skrzywdzić dwóch dziewczyn, nikt nas nie okradł, a tylko obdarował ogromem życzliwości. Jeśli się jeszcze zastanawiacie czy warto to przestańcie. Warto. Anvar zupełnie bezinteresownie towarzyszył nam od świtu do zmierzchu, dumnie prezentował wszystko to co zobaczyć powinnyśmy jak i to czego powinnyśmy unikać, a co nas cieszyło podwójnie 🙂 Odbyły się prezentacje legalnych i nielegalnych używek, gotowanie pilawu, zamykanie i otwieranie knajp. Wspomnę tylko, że po 22 do lokali przyjeżdżają patrole policji i nakazują opuszczenie wszystkich przybytków seksu i hazardu. No ale…nikt nie powiedział, że raz zamkniętego lokalu nie można po 15min ponownie uruchomić, przeczekując kwadrans na krawężniku 😉
Zanim następnym razem będziecie rzucać słownymi kamieniami w kogokolwiek o ciemniejszej karnacji wybierzcie się proszę do jednego z tych mniej turystycznych krajów i spróbujcie rozejrzeć się wokół. Czy usłyszycie od kogokolwiek listę niecenzuralnych słów nawołujących subtelnie do powrotu? Nie sądzę. A jeśli tylko odważycie się do nich uśmiechnąć to może się okazać, że niejeden „terrorysta” zaprosi Was do stołu i przedstawi połowie swojej rodziny. Tak aby mieć pewność, że tego dnia nie poczujesz się w jego kraju samotnie.
Kilka rodzinnych pamiątek + obiecane zdjęcie dla Magdy gdzie jak rasowa wieśniaczka pomykam w sukience i plecaku 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz