Strasburg / Alzacja z winem i rowerem
Po poprzednich przeprawach w Indonezji obiecałam sobie, że kolejne miejsce które postanowię zobaczyć nie może po prostu być brzydkie. Nigdy nie ukrywałam, że jestem estetką i raz na czas muszę nacieszyć oko czymś zmysłowo atrakcyjnym. Oczywiście Strasburg nie był przypadkowym wyborem, kierowała mną egoistyczna chęć odwiedzenia przyjaciółki i napicia się dobrego białego wina – gdzie miałabym to zrobić jak nie w urokliwej Alzacji? Dodajmy do tego perspektywę weekendu na rowerze i… kupiona 🙂 Napiszę szczerze – pojechałam w końcu na gotowe i było mi z tym niesamowicie dobrze! M. zadbała o moc wrażeń i najlepsze towarzystwo na świecie. Jeśli wymyśliłam sobie w głowie pięciogwiazdkowy scenariusz, to M. i K. dodali do tego od siebie dodatkowo ze 2 gwiazdki 🙂
La Route des Vins d’Alsase
Trasa rowerowa prowadzi z samego Strasburga (zaczyna się nieco wcześniej bo w Marlenheim), aż do Thann. Nam udało się dotrzeć do Colmar mijając w międzyczasie kilka pięknych, nieco opuszczonych miasteczek oraz przepełnione turystami Riquewihr. Jakość ścieżek rowerowych jest fantastyczna – daleko od głównych tras, wśród zieleni winnic. Jeśli mogę Wam dać jedną radę – przed wyprawą zadbajcie o to aby wasze siodełka były wykonane przynajmniej z królewskiego aksamitu, w innym przypadku będziecie po 100km rozglądać się za domem starców gdzie moglibyście ukraść choć jedną pieluchę lub pożądliwie spoglądać na siedzenia innych i obmyślać w głowie plan, jak bardzo możecie wyzbyć się godności, i je najzwyczajniej w świecie ukraść 🙂 Mimo wszystko dziękuję z całego serducha R. za udostępnienie rowerów bo inaczej nie zobaczyłabym nic, a przecież tylko wspomnienia się liczą i dziś ból nie ma już jakiegokolwiek znaczenia.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz